Przejdź do głównej zawartości

Portret bez człowieka – o tytule „Cudze słowa” Wita Szostaka rozmawiał Klub Dyskusji o Książce

Ostatnia powieść Wita Szostaka, a właściwie Dobrosława Kota, intryguje najpierw okładką. To biała kartka z wykreślonymi (a może zamazanymi) czarnym flamastrem słowami. Te, które nie zostały potraktowane „artystyczną” cenzurą układają się w tytuł i dane autora. Co ukrywa się pod czarną ingerencją mazaka? O czym chce nam opowiedzieć siedem osób, które przejmują narrację w poszczególnych rozdziałach książki?

Zdaniem czytelniczej grupy KDoK ważne jest raczej to, czego powiedzieć się nie da. Albo to, jak indywidualne jest postrzeganie tych samych: miejsc, wydarzeń i osób właśnie. Bo „Cudze słowa” to opowieść o osobie – o Benedykcie. Jako czytelnicy stajemy się odkrywcami prawdy już powszechnie znanej, a jednak dzięki prozie Szostaka zdumiewającej. Widzimy rzeczy inaczej, pamiętamy je inaczej, inaczej je rozumiemy. Sam Benedykt staje się mistyfikacją naszego własnego imaginarium. Szukanie odpowiedzi na pytanie – „kim jest tak naprawdę Benedykt?” – nie może się udać, ponieważ jest on kimś zupełnie innym w stosunku do każdego z narratorów książki. To swego rodzaju portret bez bohatera, który ukazuje się nam jedynie dzięki obrysowi – słowami innych. W samym środku, tam gdzie powinien być bohater obrazu jest pustka – słowa samego Benedykt bowiem nie pojawiają się w książce.

I jeszcze jedna czytelnicza refleksja nad  tytułem, choć nie ostatnia z tych, którym poświęcono dyskusyjną godzinkę. „Cudze słowa” mają w sobie jakby kryminalny niepokój poszukiwacza podobny do tego, który w swoich powieściach wykorzystywał Stanisław Lem. Tutaj, aby odkryć prawdy ludzkiej natury, nie musimy jednak wzbijać się w przestworza.

Tytuł nie uwiódł wszystkich członków Klubu Dyskusji o Książce – większości jednak sprawił dużą czytelniczą przyjemność. Ci, którzy zetknęli się już z prozą Szostaka na pewno sięgną po jego twórczość ponownie. Jest to twórca absolutnie niepowtarzalny. Każda przygotowana publikacja to całkiem nowa i intrygująca koncepcja literacka.

W marcu zapraszamy na spotkanie, które będzie dotyczyć jednej z najgłośniejszej książek ostatnich lat – „Opowieści podręcznej” Margaret Atwood. Na dyskusję zapraszamy 22 marca o godz. 18.00 na ul. Staszica 12a.







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rowerowa majówka

Porzekadło mówi “w maju jak w gaju” - i ma słuszność. Maj funduje same sensoryczne przyjemności. Jest ciepło, jasno i pachnie. A więc... nie można ignorować tego zaproszenia – trzeba wybyć. Najlepiej swoje podróże w stronę natury dzielić z kimś, kogo lubimy. Świetnie sprawdzają się grupy. Wiemy, bo sprawdziliśmy.  Postanowiliśmy popracować nad kondycją mięśni i przewietrzyć jednoślady. Wyprawa do Parku Etnograficznego w Dziekanowicach nie potrzebowała nawet planu. Po prostu wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy. Ktoś znał trasę i został przewodnikiem wycieczki, a to gdzie zjemy i co będziemy zwiedzać, wspólnie ustaliliśmy po drodze. Wiatr rozwiewał nam włosy, a my mijaliśmy kolejne wioski. Był czas na kawę na plaży i krótką misję turystyczną w skansenie a potem powrót.  W planach mamy powtórkę. Może być na pieszo, rowerem czy samochodem - byle w naturę.

Ameryka tańczy afro-taniec

Od tej książki można się odbić jak od trampoliny. Polecieć wysoko i zanurkować głębiej, albo upaść obok - całkiem zdezorientowanym. To nie jest łatwa literatura. Wymaga. Głównie otwartości, ale także poczucia rytmu, rozumienia ironii i wyczucia smaku. Jednak otwartość jest kluczowa. Wystarczy, aby wystartować i dolecieć do celu. O tym, że nie wszyscy szczęśliwie kończą podróż od strony 1 do 304 dowidzieliśmy się ostatnio. My – czyli członkowie elitarnej, gnieźnieńskiej grupy czytelniczej: Klubu Dyskusji o Książce. Po cichutku można sobie pomyśleć, że tych, którzy wybierają “Mambo Dżambo” Ishmaela Reed’a jako temat rozmowy jest jednak niewielu.   Tym, którzy wylądowali na twardej nawierzchni członkowie Klubu Dyskusji polecają kolejne podejście, bo warto. Warto z wielu powodów. Po pierwsze, aby zmienić nieco perspektywę i spojrzeć na historię i kulturę z tego afroamerykańskiego końca, tak odległego białym Europejczykom. Nadto, aby zasmakować w wybornej, znakomicie napisanej prozie. Sekun

O sennych marach Polaków z czasów powojnia – “Prześniona rewolucja” Andrzeja Ledera

Przyzwyczajeni jesteśmy myśleć o sobie jednostkowo. To kim jestem zawdzięczam sobie: swoim umiejętnościom, staraniom, pracy. Czasem do grona tych, którzy wpłynęli na ten jednostkowy twór, zaliczamy rodzinę, przyjaciół, idoli. A gdyby tak wpisać się w szerszy kontekst społeczny? Co mogłoby się zdarzyć, gdyby tej analizie poddać cały naród? Tym, którzy nie boją się ćwiczeń z logiki historycznej ani społecznej, członkowie Klubu Dyskusji o Książce polecają coś naprawdę wyjątkowego – pozycję autorstwa Andrzeja Ledera “Prześniona rewolucja”. Jeśli macie ochotę na historyczną wyprawę, która nieco rozjaśnia charakter współczesnego narodowego kolorytu – koniecznie sięgnijcie po publikacje Ledera. Jak przyznają członkowie czytelniczej grupy dyskusyjnej, książka łatwa w czytaniu nie jest. Autor operuje dość trudnym językiem, co w przypadku polskich uczonych (niestety) jest dość powszechnym zjawiskiem. Niemniej, “Prześniona rewolucja” to rzecz naprawdę warta uwagi i czytelniczego trudu. Leder opis