Wyruszyliśmy
– niczym wakacyjni kuracjusze na plenerowe, wyjazdowe spotkanie KDoK. Jedni
rowerem, drudzy pociągiem, byli i Ci, którzy zdecydowali się na przejazd
samochodem.
Tak naprawdę
nie mogliśmy się doczekać rozmowy na temat powieści Doris Lessing. „Dobra
terrorystka” wybiła nas ze sfery obojętności, uniosła lekko w górę i rzuciła o
podłogę – tak metaforycznie. Chcieliśmy podzielić się wrażeniami i emocjami.
Opowiedzieć sobie o Alice, o jej rodzicach, miłości, kompanach. Chcieliśmy
mówić na temat aktywistów, działaczy i organizacji, które walczą o „lepsze
jutro”. I tak zrobiliśmy. Za płotem szczekał pies, obok polegiwał kot, drzewa
szumiały, trawa zieleniła się pod nogami, a my – opowiadaliśmy sobie o
wszystkich rzeczach, które poruszyły nas w książce Doris Lessing. Jak zwykle
byliśmy głośni, bezkompromisowi, bezpośredni i zachwyceni możliwością
literackiej dyskusji. Książka nie zdobyła powszechnego zachwytu, niektórzy zarzucili
jej brak dynamizmu i konkretnej akcji. Wśród tych, którzy nie mogli się jej
nachwalić i tych, bardziej wstrzemięźliwych jedno było jasne - Lessing
stworzyła doskonały pretekst do ważnej dyskusji. Dyskusji o hipokryzji osób,
organizacji, głoszących ważne społeczne postulaty, granicach walki o wartości
i ich zasadności, pozoranctwa – tak zwanej mody na bycie po za marginesem
społecznej normy i walkę o ważne dla owej wspólnoty wartości. Tematów i
ciekawych przemyśleń jakie przyniosła nasza rozmowa było więcej. Tutaj poprzestaniemy
na propozycji indywidualnego zmierzenia się z prozą Doris Lessing, do której
zachęcamy.
Za miesiąc
nie planujemy wycieczek, planujemy świętowanie naszych 10 urodzin. Nawet w tak
ważnym momencie nie zapominamy o lekturze – zamierzamy się na najnowsze
wydawnictwo Sławomira Shutego „Historie ludzi z wolnego wybiegu”.
Komentarze
Prześlij komentarz