Przejdź do głównej zawartości

Zawsze książka!

Kiedy cała sfera kultury, wraz z nastaniem „epoki koronawirusa” zaczęła spływać do strefy wirtualnej, gdy okazało się, że można być widzem teatralnym, uczestnikiem koncertu, spotkania autorskiego czy wreszcie członkiem klubu dyskusji, nie wychodząc z domu – nie pozostało nam nic innego, jak podążyć tym nurtem..

Zatem – uruchomiliśmy komunikatory i ruszyliśmy w kolejną przygodę we wspólnej klubowej historii. Temat od dawna był już wybrany – wszak nie zdołaliśmy, przed głośnym zamknięciem instytucji kultury, porozmawiać o książce Philipa Larkina „Zimowe królestwo”.
I tak 28 marca 2020 roku, w zaciszu domowych pieleszy, przed ekranami naszych komputerów, telefonów i tabletów, w kameralnym gronie, oddaliśmy się dyskusji na temat jedynej wydanej po polsku powieści Larkina.
Trzeba rzec kilka słów o autorze – wybitnym brytyjskim poecie, pisarzu i krytyku jazzowym. Na sam początek to, że zaniechał prozy na rzecz poezji, a także to, że był wieloletnim pracownikiem biblioteki. Uchodził za oryginała, nie lubił medialnych zalotów dziennikarzy, a kiedy zaoferowano mu pozycję nadwornego poety, odmówił w dość szpetny sposób.
Dyskusja o „Zimowym królestwie” do jednomyślnych nie należała. Poszło o romans. Jedni upierali się, że znaczącym wątkiem była przygoda miłosna, dla innych powieść miała charakter anty-romansu. Wszyscy rozmówcy docenili jakość formy i wysoki kunszt języka.
To wyjątkowa powieść, aż trudno uwierzyć, że pisana przez zaledwie 22-letniego autora. Zdumiewa znakomitym rysunkiem charakterologicznym bohaterów, jaki i kobiecą perspektywą – w książce podążamy za myślą, wspomnieniami i zdarzeniami młodej bohaterki Katheriny. W tle mamy wojenny krajobraz Anglii i zwyczajne życie, które zdaje się być jednym wielkim rozczarowaniem...
Książkę warto polecić miłośnikom dobrego stylu, pięknego pióra i poetyckiej frazy. Na pewno się nie zawiodą. Tytuł, tak naprawdę, nie zawiedzie także żadnego smakosza dobrej literatury.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rowerowa majówka

Porzekadło mówi “w maju jak w gaju” - i ma słuszność. Maj funduje same sensoryczne przyjemności. Jest ciepło, jasno i pachnie. A więc... nie można ignorować tego zaproszenia – trzeba wybyć. Najlepiej swoje podróże w stronę natury dzielić z kimś, kogo lubimy. Świetnie sprawdzają się grupy. Wiemy, bo sprawdziliśmy.  Postanowiliśmy popracować nad kondycją mięśni i przewietrzyć jednoślady. Wyprawa do Parku Etnograficznego w Dziekanowicach nie potrzebowała nawet planu. Po prostu wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy. Ktoś znał trasę i został przewodnikiem wycieczki, a to gdzie zjemy i co będziemy zwiedzać, wspólnie ustaliliśmy po drodze. Wiatr rozwiewał nam włosy, a my mijaliśmy kolejne wioski. Był czas na kawę na plaży i krótką misję turystyczną w skansenie a potem powrót.  W planach mamy powtórkę. Może być na pieszo, rowerem czy samochodem - byle w naturę.

Ameryka tańczy afro-taniec

Od tej książki można się odbić jak od trampoliny. Polecieć wysoko i zanurkować głębiej, albo upaść obok - całkiem zdezorientowanym. To nie jest łatwa literatura. Wymaga. Głównie otwartości, ale także poczucia rytmu, rozumienia ironii i wyczucia smaku. Jednak otwartość jest kluczowa. Wystarczy, aby wystartować i dolecieć do celu. O tym, że nie wszyscy szczęśliwie kończą podróż od strony 1 do 304 dowidzieliśmy się ostatnio. My – czyli członkowie elitarnej, gnieźnieńskiej grupy czytelniczej: Klubu Dyskusji o Książce. Po cichutku można sobie pomyśleć, że tych, którzy wybierają “Mambo Dżambo” Ishmaela Reed’a jako temat rozmowy jest jednak niewielu.   Tym, którzy wylądowali na twardej nawierzchni członkowie Klubu Dyskusji polecają kolejne podejście, bo warto. Warto z wielu powodów. Po pierwsze, aby zmienić nieco perspektywę i spojrzeć na historię i kulturę z tego afroamerykańskiego końca, tak odległego białym Europejczykom. Nadto, aby zasmakować w wybornej, znakomicie napisanej prozie. Sekun

O sennych marach Polaków z czasów powojnia – “Prześniona rewolucja” Andrzeja Ledera

Przyzwyczajeni jesteśmy myśleć o sobie jednostkowo. To kim jestem zawdzięczam sobie: swoim umiejętnościom, staraniom, pracy. Czasem do grona tych, którzy wpłynęli na ten jednostkowy twór, zaliczamy rodzinę, przyjaciół, idoli. A gdyby tak wpisać się w szerszy kontekst społeczny? Co mogłoby się zdarzyć, gdyby tej analizie poddać cały naród? Tym, którzy nie boją się ćwiczeń z logiki historycznej ani społecznej, członkowie Klubu Dyskusji o Książce polecają coś naprawdę wyjątkowego – pozycję autorstwa Andrzeja Ledera “Prześniona rewolucja”. Jeśli macie ochotę na historyczną wyprawę, która nieco rozjaśnia charakter współczesnego narodowego kolorytu – koniecznie sięgnijcie po publikacje Ledera. Jak przyznają członkowie czytelniczej grupy dyskusyjnej, książka łatwa w czytaniu nie jest. Autor operuje dość trudnym językiem, co w przypadku polskich uczonych (niestety) jest dość powszechnym zjawiskiem. Niemniej, “Prześniona rewolucja” to rzecz naprawdę warta uwagi i czytelniczego trudu. Leder opis