Wybieramy się znów za ocean, do Stanów Zjednoczonych. I znów
na warsztat bierzemy książkę, która według „New York Times’a” ma wytłumaczyć
zwycięstwo Donalda Trumpa (wcześniej omawialiśmy „Elegię dla bidoków” D.J.
Vance’a, która również jest na tej liście NYT). W tę podróż przed nami udała
się Arlie Russell Hochschild, socjolożka z Berkley. A podróż z Berkley do
Luizjany, to nie tylko podróż z Północy na Południe Ameryki.
To podróż z
jednego światopoglądowego bieguna na drugi – krańcowo odmienny. Liberalna,
otwarta, akademicka Ameryka jedzie poznać tę niezrozumiałą, rasistowską,
bogobojną i pełną uprzedzeń. To spotkanie dwóch Ameryk kończy się jednak zupełnie
nieoczekiwanie. Nie tylko ze względu na jego długość – Hochschild spędziła „w
terenie” aż 5 lat. Przede wszystkim ze względu na postawę reporterki – otwartą,
rzetelną, mądrą i gotową do dyskusji.
Tematycznie reportaż oscyluje wokół tematów ekologii i degradacji
środowiska, ale w gruncie rzeczy pozwala na całościowe spojrzenie na
światopogląd ludzi Południa, późniejszych wyborców Trumpa. „Obcego we własnym
kraju” można czytać nie tylko jako rozprawę o podzielonej Ameryce. Można czytać
ją także tu – w Europie, w Polsce. Dzieli nas ocean, ale łączy problem
głębokich podziałów i polaryzacji społeczeństwa. Hochschild mówi jasno - nawet
gdy podpisujemy protokół rozbieżności w sprawie naszych poglądów, to naszym
przeciwnikom należy się szacunek. Dodajmy, że „Obcy we własnym kraju” w 2016 r.
był finalistą National Book Award,
jednej z najbardziej prestiżowych nagród literackich w USA.
Komentarze
Prześlij komentarz