Miała być poezja współczesna, na dodatek polska, w zacnym plenerze na Weneii. Klub kocha wtorki (to nasz tradycyjny comiesięczny dzień na spotkanie) był zatem wtorek. Nie było wielkich planów, no może jedna, znana krytyczka literacka. I okazało się, że przyszli... no ludzie, no miłośnicy poezji.
I mogę tylko wysnuć następujące przypuszczenie - to czar miejsca, to czar Weneii. Tam się po prostu kocha poezję.
A spotkanie? Było czytanie: tego co bliskie, aktualne, ważne. Pojawiły się wiersze: Szczepana Kopyta, Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, Rudki Zydel, Janusza Gabryela, Ilony Witkowskiej, Dominiki Dymińskiej, a także, te nieco poszerzające tematykę spotkania: Boba Dylana i Seamusa Heaneya. Wymiana zdań dotyczyła tabu w poezji, przyczyn ich występowania, możliwości powiedzmy "skonsumpcjonizowania" liryki, czy choćby twórczości Świetlickiego.
Maja Staśko zaproszona na spotkanie za pośrednictwem gnieźnieńskiej Krytyki, mówiła o aktualności poezji, jej przejawach dzisiaj. Tego jak działa w przestrzeni publicznej, politycznej, społecznej, tego jak się sprzedaje i jak się wydaje.
Było zajmująco? Myślę, że tak. Myślę sobie także, że jeśli w moim mieście są osoby, które przychodzą podzielić się poezją i porozmawiać na jej temat - to jest to radość. Może na razie, taka nie wymagająca komentarza.
PS. Ukłony dla Gnieźnieńskiego Klubu Literackiego.
Komentarze
Prześlij komentarz